Widząc i czytając wiele Twoich postów na tym forum zawsze miałem obraz Ciebie jako osoby widzącej wszystko o Zodiaku. Nie przesadzam. Wiem, że poświęcasz tej osobie znacznie więcej, niż sporo innych osób. To się czuje. To jest Twój temat, który wewnętrznie masz w sobie, męczy Cię, fascyjnuje, drażni... podejrzewam, że każdy z nas miał w sobie chwilę obsesji na punkcie Zodiaka.
Wszystko to dla mnie jest oczywiste. naprawdę. Dlatego fakt, że postanowiłeś wszystko z siebie wyrzucić traktowałem jako doskonałą szansę na stworzenie czegoś totalnego. dzieła pełnego, zamkniętego od A do Z - bo uważam, że takie coś wypadałoby wydać. Dlatego wciąż ubolewam, że - paradoksalnie - mimo iż o zodiaku napisano chyba wszystko, wciąż publikacji poważnych jest o nim za mało. Przynajmniej na naszym rynku.
Dlatego więc miałem tak ogromne oczekiwania wobec tej publikacji. Spodziewałem się:
a) albo samych nowości (może naiwnie)
b) wreszcie jakiegoś solidnego tropu (innego niż dotychczasowe?)
c) wreszcie solidnego podsumowania wszystkiego co o Zodiaku wiemy - ze źródeł angolo- i polskojęzycznych,
d) czegoś, co sprawi, że albo wszyscy się przestaniemy tym interesować, uznając, że sprawa jest nierozwiązywalna - a może rzuci na sprawę inne światło... docierasz do nowych świadków, którzy mówią coś ciekawego... czyli podajesz nam nowy materiał.
Piszesz, że nie zakładałeś podejścia socjologicznego ani historiograficznego - a jednak, moim zdaniem, założenie metodologiczne należy jakieś obrać. bo w moim odczuciu jednak wstęp nieco taki charakter zakłada - taki że będziesz się przyglądał aspektowi psychologicznemu Zodiaka.
tylko pytanie - szczerze - ile tych aspektów w książce było?
- opisujesz zainteresowania Zodiaka bronią, opisujesz bardzo pobieżnie jego pracę , wagę, wzrost, szacunkowy wiek, rysopis, miejsce, w którym mieszkał, zainteresowanie militariami etc, ale gdzie tutaj jest analiza psychologiczna?
I mimo iż nie jestem jakimś zwolennikiem metodologii prac badawczych (czy jakikolwiek innych) w swojej pracy powinieneś założyć jakąś metodę, wyznaczyć jakiś kierunek badawczy, śledczy, może i sposób doboru dowodów. dlaczego sięgnąłeś po te a nie inne i czym są one w obliczu tej własnie publikacji.
przykładowo:
- tłumaczysz wszystko w formie aneksów (wszystkie listy Zodiaka, raporty policyjne (albo fragmenty, które COŚ NAM MÓWIĄ - np. jaki był Zodiak, jak go widzieli policjanci, jak opisywali, jak go widzieli sąsiedzi... - i wyłuskujesz z nich dającą się wyróżnić pewną nić wspólną.
- tworzysz minibiografię Allena - dzieciństwo, szkoła, rodzeństwo, rodzina, (znów) sąsiedzi, wykształcenie, elementy mogące mieć wpływ na wypaczenie psychiczne, potem dojrzewanie, pierwsze przewinienia, praca (wszystkie miejsca pracy), wypowiedzi kolegów z pracy, wypowiedzi dziennikarki która przeprowadziła z nim wywiad - jej odczucia, jaki Allen był przed i po wyłączeniu kamery... coś, smaczki - coś, na czym zbudujemy sobie jako czytelnicy obraz Allena, potencjalnego zabójcy - coś, co sprawi że albo się przekonamy, że to on, albo uznamy, że jednak nie.
- dalej: analiza sposób mordowania. dlaczego zodiak strzela do ofiar, dlaczego dźga, dlaczego chce użyć materiałów wybuchowych? który seryjny morderca posługiwał się tak szerokim wachlarzem sposobów mordowania? czemu Zodiak sięgał po nóż, rewolwer i materiały wybuchowe? czy to nie dziwne? chodzi mi o to, aby zmierzyć się z tym tematem - bo nie twierdzę, że to niemożliwe - ale czemu tyle tego? skąd ta rozpiętość modus operandi?
- jakieś wnioski co do śledztwa? piszesz, że książka jest dla osób, które nie znają dobrze sprawy. okej, ja to rozumiem i w pełni akceptuję, ale w moim odczuciu nie ma tego we wstępnie - ani nawet w opisach morderstw. nie ma szczegółów zbrodni, nie ma opisu toku śledztwa (nawet pobieżnego), nie ma aspektu naszkicowania całej charakterystyki zbrodni - czegoś więcej poza samym morderstwem.
- żaden czytelnik nie wie, czemu ominąłeś X podejrzanych i nie wspomniałeś o nich ani słowem? powód. powód. powód. skoro śledztwa toczą się od lat 60, to jednak policja chyba miała wielu podejrzanych? co o nich wiemy? gdzie oni są? czemu ich wykluczono? co się z nimi dzieje dzisiaj? etc. to są ważne aspekty ogromnej, wręcz przeogromnej sprawy kryminalistyki.
dla mnie to jest spory minus - brak spójności. brak celowości. brak jasno postawionych celów, kryteriów doboru materiału przedstawionego czytelnikowi itp.
PS tak, wiem, że się czepiam, bywam niemiłosiernie krytyczny, ale mam swoje powody. napisałem trzy powieści kryminalne, także wiem jak potrafią być szczegółowi redaktorzy, jak bardzo trzeba uważać na słowa (jedno za dużo, jedno za mało, jedno złe dobrane...), wiem wreszcie jacy są czytelnicy.
wiem, że mój głos jest trudny do przyjęcia, ale nie mam złych intencji. i wcale nie mówię, że w którymś fragmencie książki się mylisz. wręcz przeciwnie, uważam, że jest w niej sporo racji. ale czytelnik chce wiedzieć na jakim wózku jedzie - dlaczego o X osobie piszesz przez dziesięć stron, a innego pomijasz, pokazując jedynie zdjęcie. czytelnik chciałby mieć nakreśloną panoramę wydarzeń. czytelnik chciałby sam zadecydować (pogłówkować) nad tą sprawą. czemu tak a nie inaczej dobierasz materiał.